Nie kupuj kota w worku

Nie kupuj kota w worku
autorem artykułu jest Marcin Szajda

Udało się! Znalazłeś ofertę w sam raz dla siebie. Zadzwoniłeś, żeby omówić szczegóły i myślisz, że teraz wszystko pójdzie jak z płatka. W końcu najtrudniejszy etap, poszukiwania, masz za sobą. Ale czy na pewno nic już cię nie zaskoczy?


Wynajęcie mieszkania od razu kojarzy się z wysokimi kosztami, oczywiście stancje są tańsze ale za to trzeba mieszkać z rodzina.

- Po długich poszukiwaniach pojechałem już tylko dla formalności zobaczyć mieszkanie i pokój, który chciałem wynająć - opowiada Rafał Chełstowski, student Uniwersytetu Wrocławskiego. - Otworzyła mi bardzo sympatyczna pani i zaprowadziła wprost do pokoiku. Pokój czyściutki, zadbany, widać, że niedawno odremontowany. Gdy wtem zerknąłem kątem oka do salonu... a tam zacieki na ścianach, porozwalane śmieci, sterta brudnych ubrań i bajzel taki, że aż zażartowałem, czy jakiś inny student nie wynajmuje tego pokoju obok, na co właścicielka z wdziękiem odpowiedziała: "ach, nie, to ze mnie taka bałaganiara"- wspomina. - Wszedłem dalej, a tam, jak w amerykańskich filmach, na samym środku, naprzeciwko telewizora, siedział w fotelu grubas w brudnym podkoszulku, który na moje "dzień dobry!", odpowiedział przegryzając jakąś kiełbasę "bry!" - śmieje się. - Podziękowałem więc za oprowadzenie i już tam się nie pokazałem.

Takie historie można mnożyć. Dlatego, aby uniknąć rozczarowań, obowiązkowo należy samemu ocenić stan kwatery reklamowanej jako "wyremontowana, czysta i dobrze wyposażona". Oglądając mieszkanie najlepiej sprawdzić szczelność okien, stan instalacji gazowej, wodnej i elektrycznej, oraz poprosić o rachunki z poprzednich miesięcy za te media. Warto spytać, czy za mieszkanie właściciel życzy sobie jakiejś płatnej z góry kaucji. Dobrze jest też spisać przy właścicielu stan liczników, aby wykluczyć ewentualne nieporozumienia odnośnie opłat za rachunki.

- Student, który zdecyduje się na mieszkanie u kogoś na stancji, od razu powinien przygotować się na chodzenie po domu w kilku swetrach i szaliku, bo zazwyczaj właściciele oszczędzają jak się da na ogrzewaniu - tłumaczy Rafał.

Przed podpisaniem umowy najlepiej też poznać maksymalnie jak się da osobę, która będzie wynajmować nam pokój. Nawyki właściciela są bardzo istotne. W końcu kuchni i łazienki będziecie używać wspólnie, ale zdarza się, że nie tylko tych pomieszczeń.

- W poprzednim roku mieszkałam u staruszki, która ciągle wchodziła mi do pokoju i szperała w moich rzeczach - skarży się Ewelina Krakowska, studentka Uniwersytetu Wrocławskiego. - Nie miała też oporów, żeby bez mojej zgody wyjadać mi moje jedzenie z lodówki. Kiedyś przyjechała do niej rodzina i babcia zaprowadziła mnie do salonu, żeby przedstawić mi swoją córkę, która siedziała w moich kapciach!- denerwuje się Ewelina.

"W moim mieszkaniu studenci się uczą!"

Wynajmując stancję stajemy się współlokatorami rodziny, u której mieszkamy. Aby uniknąć nieporozumień, należy ustalić wcześniej pewne reguły wspólnego życia.

- Moja koleżanka mieszkała w domu, należącym do matki księdza - mówi Justyna Kańczukowska. - I zanim sędziwa pani oprowadziła ją po mieszkaniu, zastrzegła, że absolutnie zakazuje jej jakichkolwiek wizyt płci przeciwnej, bo ona dba o swoją reputację, a "sąsiedzi przecież wszystko słyszą" - dodaje z uśmiechem.

- Miałem sytuację, kiedy z kumplem poszliśmy obejrzeć mieszkanie i właścicielka bardzo stanowczo zabroniła nam przyprowadzać koleżanki i podkreśliła: "w moim mieszkaniu studenci się uczą!" - wspomina Rafał.

Nakazy i zakazy bywają różne, ale najczęstsze spory dotyczą imprez i późnych powrotów do domu. Spięcia na linii student - właściciel są niemal nieuniknione.

- Babcia, u której mieszkałam, kazała mi wracać do domu przed 22. Gdy raz wróciłam o 23. powitała mnie rozhisteryzowana z pretensjami, że ja ją do grobu wpędzę, jak będę ją tak stresować - wspomina Ewelina. - Innym razem zaprosiłam do siebie koleżankę na film. O 22.30 słyszę pukanie do drzwi mojego pokoju. W drzwiach stoi babcia i krzyczy do mojej znajomej "Czy ty domu nie masz?!" Dawno się tyle wstydu nie najadłam - dodaje Ewelina.

Czasem nieprzestrzeganie zasad, które narzucają właściciele, kończy się dość drastycznie.

- Znajoma, która wynajmowała pokój u jednej staruszki, wbrew danym jej obietnicom wróciła do domu po 22 i nie mogła dostać się do mieszkania, bo obrażona starsza pani zabarykadowała drzwi tak, że koleżanka musiała się tułać po znajomych, żeby u kogoś przenocować - wspomina Rafał.

--


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl