Shop Game czyli szpilki jako kategoria mentalna

Shop Game czyli szpilki jako kategoria mentalna
autorem artykułu jest Robert Śliwiński

Szpilki szpilkom nie równe
Zbieramy się na wysepce na przejściu dla pieszych na rogu Chmielnej i Brackiej. Nie będąc pewna, czy trafiłam we właściwe miejsce, dyskretnie lustruję obuwie zgromadzonych. Co, poza tym że ostatecznie przekonuje mnie, że jestem tam gdzie być powinnam, budzi dokuczliwą myśl: czym właściwie są szpilki? Okazuje się, że każda z nas pojęła je inaczej: jest obcas kaczuszka, obcas ledwo widoczny, obcas cienki co prawda lecz żałośnie niski, a nawet, o zgrozo, para obuwia zupełnie obcasa pozbawiona, trampek prawie że pospolity. W dodatku na stopach mojej przyjaciółki... Żadnych sięgających nieba cieniutkich obcasików, z gatunku tych, na których sam widok kręci się już w głowie. Męska część organizatorów z pewną dezaprobatą spogląda na nas pytając, z całym szacunkiem, czy my wiemy, że miałyśmy przyjść w szpilkach. Na twarzach współuczestniczek widać lekkie pomieszanie, wynikające być może nie tyle z faktu, że rozczarowały panów, ile z tego, że w zasadzie nigdy nie zamierzały przychodzić tutaj w swoich najśliczniejszych, najdelikatniejszych i najmniej wygodnych butkach zakładanych na ważną randkę czy inne święto. Tym bardziej, że mogły przeczuwać, że jakaś nieuczciwa konkurentka może przyjść na niższym obcasie, a wtedy nie miałyby żadnych szans w wyścigu po nagrody. Jakiekolwiek byłyby przyczyny zaprezentowanego „niskiego poziomu”, organizatorzy muszą się z nim pogodzić. Zwłaszcza, że butki na nogach pań są rzeczywiście ładne, posiadają cienkie (no, przeważnie) obcasy i są po prostu przyjemnie kobiece.

Kobiety na start
Rozpoczęcie, naturalnie, następuje z lekkim opóźnieniem. Następuje obfotografowanie stóp na obcasach i organizator rozdaje uczestniczkom listę zadań. Przez chwilę jeszcze toczy się ogólna rozmowa, aż w końcu jakaś przytomniejsza dziewczyna pyta, czy możemy zaczynać, i dopiero wtedy wszyscy ruszają.

Kobiety czytające
Pierwsze zadanie bowiem brzmi: „Spisz zdanie, związane z nasza zabawą, z najnowszej książki K. Grocholi znajdujące się na stronie 262”. Czytamy po trzy razy, w końcu w księgarni zostajemy tylko ja i moja przyjaciółka, kłócąc się zawzięcie, jako że uparłam się, że zdanie ze strony 264 dużo bardziej pasuje niż cała nawet strona 262. W końcu ulegam, i ruszamy realizować zadanie drugie, po drodze zaliczając trzecie.

Poszukiwana bielizna
Trzecie, czyli: ”podaj liczbę sklepów z bielizną znajdujących się na wyznaczonym terenie”. Zadanie podstępne, nie wymagające nawet działania agenta, który miał nam psuć szyki. Bo jak tu nie zatrzymać się przed wystawą choćby każdego z rachowanych sklepów? Zatrzymując się przed co drugą wystawą ustalamy taktykę.

Autograf kobiety
Przede wszystkim – kobieta uwiedziona przez jesień z zadania drugiego. Trzeba zdobyć jej autograf. Wiadomo, gdzie jej szukać. Gdzie zdobyć autograf? Wiadomo – w Autografie. Ale najpierw (taktyka!) – punkt 6: „W czerwonej galerii stoją dwaj panwie. Pomóż zawiązać krawat jednemu z nich”. Czerwona galeria – to przecież proste, panowie mogą zaś być tam w jednym tylko miejscu. Rzeczywiście, kobiecy instynkt nas nie zmylił, bierzemy po jednym panu i wiążemy. Panowie zdumieni naszymi wysiłkami usiłują nam pomóc delikatnymi sugestiami. Całe szczęście, udaje nam się uratować honor kobiecy o własnych siłach. Dumne z siebie, zatrzymujemy się na chwilkę przy stoisku z torebkami. Już po piętnastu minutach pędzimy we właściwą stronę. Autograf zdobywamy bez problemu, ale budzi się w nas ambicja – za podanie nazwy kolekcji, którą ma na sobie „uwiedziona” są dodatkowe punkty. Zamęczamy wszystkich pracowników Galerii, łącznie z pracownikami ochrony i Biurem Obsługi Klienta (jakoś nigdy wcześniej go nie zauważyłyśmy). Robi się nas więcej – usiłując odkryć pożądaną nazwę zaprzyjaźniamy się z niektórymi współuczestniczkami. W końcu zdumiona sprzedawczyni wręcza nam materiały promocyjne. Czytam na głos. Zgodnie uznajemy, że może chodzić tylko o Romantycznego Dandysa. Nasze szczęście słabnie nieco, gdy patrzymy na listę zadań. To dopiero cztery z dwunastu...

Myślenie ma przyszłość
Pora na zrewidowanie założeń taktycznych. Ustalamy, że tytuły filmów związanych ze szpilkami, zagadkę słowną i zagadkę matematyczną będziemy rozwiązywać po drodze. Przyglądamy się pozostałym: w jaki zapach ubrał się samotny mężczyzna i wskazówka: szukaj w muzie. Jasne – MUZA. Marki kosmetyków na wzniesieniu, gdzie jesień zamknięta jest pod szklanym dachem... Poduszki w klubie na poziomie? Postanawiamy nie tracić czasu na czcze rozważania i sprawdzić. Zmierzamy w kierunku Muzy. Nagle moja przyjaciółka zatrzymuje się jak rażona gromem i wrzeszczy na pół Chmielnej: „Człowiek w bramie!”, po czym zawraca i pędzi do bramy oczywiście. Spoglądam na mocno już sfatygowaną listę zadań. Punkt ósmy – „co znajduje się przy zdjęciach z kamieniami” i podpowiedź: pytaj człowieka w bramie. Człowiek w bramie – płci żeńskiej nie chce wydusić z siebie nic oprócz „NAVY”. Już chcemy zawracać, kiedy doczytujemy, że na wykonanie tego zadania mamy czas do 17.25. Jest 17.30...Trzy kolejne zadania wykonujemy w brawurowym tempie, wcale nie są zresztą trudne, w Muzie znudzony mężczyzna podsuwa nam nadgarstek do wąchania i mówi V, w perfumerii szybko identyfikujemy zapach jako nowy Valentino i biegniemy do klubu Level.

Matematyka na zakupach
Liczenie poduszek sprawia pewien problem, nie wiemy bowiem, czy mamy uwzględnić cały klub czy tylko salę na dole. Postanawiamy wykorzystać kobiecy spryt i pytamy managera. Trzy tysiące...Hm, nie chodzi więc chyba o wszystkie poduszki w lokalu. Poprzestajemy na podliczeniu tych na dole i siadamy. W błyskawicznym tempie wypisujemy filmy, jednocześnie dokonując skomplikowanych obliczeń matematycznych. Ostatnie zadanie rozwikłane zostaje wspólnymi siłami naszymi i zaprzyjaźnionych współuczestniczek: z liter M L N A C I H E wychodzi Chmielna po prostu. A myśmy próbowały nazw wszystkich klubów w Warszawie... Ostatni rzut oka na listę przed oddaniem jej organizatorom. Oddajemy kartkę jako ostatnie i zostajemy jeszcze na herbacie. Owocowa to po prostu mistrzostwo świata...Dyskutujemy o zadaniach, atmosfera trochę jak po szkolnej klasówce. W końcu mam możliwość przyjrzeć się dokładnie pozostałym uczestniczkom zabawy.

Szpilki a kobiecość
Co prowadzi mnie do jednego wniosku: szpilki to kategoria mentalna. Kobieta na szpilkach to ta, która kocha swoja kobiecość i potrafi się z niej cieszyć, ta, która nawet w zimny dzień chce wyjść z domu żeby wziąć udział w zabawie. Otwarta, ciekawa świata, odważnie próbująca nowych rzeczy. Fantastyczne w moich koleżankach było ich podejście do rywalizacji – nie uciekały od współuczestniczek z zasłoniętą kartką, tylko otwarcie przeprowadzały wymianę informacji. Bo spryt jest tą cechą, która odróżnia kobietę na szpilkach...
Już w domu sprawdzam w Wikipedii definicję szpilki. Wyczytuję tam: „Wysokie obcasy, określane czasami mianem szpilek zwężają się ku podstawie i zakończone są flekiem”.
„Cóż za uboga definicja” myślę sobie...

Już koniec...
Osobiście zresztą gratuluję wszystkim dziewczynom, które wzięły udział w zabawie. W końcu nie każda kobieta jest tą w szpilkach, niezależnie od długości i kształtu obcasa...
A jeśli chcesz możesz zobaczyć zdjęcia z imprezy http://www.szpilki.fm/imprezy/galeria/ShopGame/

Mam nadzieję, że spotkamy się przy okazji kolejnej edycji „Shop game”. Ja tam będę na pewno.

--


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl