Tajemnicza studnia
autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski
We wczesnych latach dwudziestych poprzedniego stulecia pewien młody człowiek (nazwijmy go: Karol) poznał dziewczynę mniej więcej w swoim wieku. Rozpoczęli wspólne życie, zamieszkując na posesji, gdzie stała studnia przy drodze Warszawa-Siedlce.
Któregoś poranka handlarze, jadący do Mińska Maz. na rynek ze swymi towarami, jak zawsze, chcieli napoić swoje konie wodą ze studni przy trakcie. Coś było nie tak, bo konie wody pić nie chciały. Znawcy twierdzą, iż koń nie napije się brudnej wody. Lecz czego chcieć od wody, którą zawsze konie piły? Co stało się zwierzętom tego dnia? Wreszcie któryś z woźniców wpadł na pomysł zajrzenia do wiadra z wodą i tam zauważył czerwone drobinki - jak później stwierdzono plamki krwi... Studnia po kilku dniach została zasypana. Karol wrócił do swojej wsi i w jakiś czas później ożenił się z inną kobietą. O jego pierwszej żonie nikt nie słyszał, a ludzie twierdzili, że została przygnieciona workami z kartoflami, następnie wrzucona do studni i przyrzucona kamieniami. Dla utrudnienia mogącego odbyć się śledztwa, Karol zasypał studnię z dobrą wodą, zaś dla niepoznaki wykopał drugą na dwa kroki od domu, a jednak ta woda nie nadaje się do spożywania nawet po przegotowaniu.
Fama głosi, iż siostra zaginionej pierwszej żony Karola podjęła działania w jej poszukiwaniu. Rezultatów nie było. Kilka razy odwiedziła Karola i pytała, gdzie jest jej siostra. Karol mówił tylko, że sam tego nie wie. Wtedy postanowiła porozmawiać z braćmi drugiej żony Karola. Ci złożyli mu wizytę i zagrozili, że zabiją go, jeśli coś stanie się ich siostrze.
Rozpocząłem poszukiwania. Najpierw na cmentarzach, gdzie na nagrobkach ustalałem daty, a później w kościołach. Księża byli bardzo życzliwi i szczerze zainteresowani tą sprawą. Nigdzie jednak nie znalazłem najmniejszej informacji, aby Karol ożenił się z pierwszą żoną. Wtedy wtajemniczyłem do sprawy kilka osób związanych z rodziną mieszkającą na posesji, gdzie niegdyś stała studnia. Oni pod pretekstem tworzenia drzewa genealogicznego, pytali o członków rodziny. Tu znów pojawiła się zagadka. Kilka osób próbowało odwrócić ich od sprawy odkrywania korzeni. Niektórzy wymawiali się niepamięcią. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś się wtedy wydarzyło.
Udało się wreszcie ustalić imię i nazwisko zaginionej pierwszej żony Karola. Ślad jednak urwał się, kiedy odnalazłem grób tej kobiety. Według księdza tamtejszej parafii pomnik został postawiony kobiecie symbolicznie, gdyż nie wygląda, jakby istniał przed II wojną. A według jego rozumowania, Karol nie miał ślubu z pierwszą żoną, albo z drugą odbył się nielegalnie, bo należy stwierdzić zaginięcie, a tego oficjalnie nikt nie zrobił. Poza jedną kobietą - siostrą zaginionej - nikt nie przejmował się losami pierwszej żony Karola.
Jedynym wyjściem, żeby prawdę rozwiązać i przekonać się ostatecznie, jest odkopanie studni przy szosie. Jeśli znajdują się tam do dziś szczątki ludzkie, to wszystko pokryje się z moimi odkryciami, a niespokojna dusza odnajdzie spokój po pochówku w poświęconej ziemi. Tylko, że tu znowu pojawia się problem, gdyż kości ludzkie podobno rozkładają sie w ziemi w ciągu dwudziestu lat...
Znajoma wróżbitka potwierdziła podejrzenia, że nad posesją, gdzie niegdyś znajdowała się przy drodze studnia, krąży fatum — jakiś duch kobiety, który sprawia, że kolejni mieszkańcy domu nie zaznają szczęścia.
Okazyjnie zapytałem jednego z księży o dziwne zachowanie się przedmiotów w chwili śmierci człowieka. Jest tak, jakby osoba, która traci życie, chciała dać znać komuś, że nie żyje. A dlaczego ta rzecz (np. pęknięcie bez przyczyny szklanki) dzieje się w domu osób niezwiązanych ze zmarłym? Ten umierający w ostatniej chwili może pomyśleć akurat o dziewczynie, w której się kiedyś podkochiwał lub krzywdzie, którą zabiera do grobu.
Na całym świecie są miejsca, gdzie coś w przeszłości się wydarzyło. Dziś w tych miejscach dochodzi do wypadków drogowych i nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego - przecież tam jest prosta droga. Kiedy na jakiś czas przestałem interesować się studnią, w moim życiu jakby przestało się układać. Spadło na mnie wiele nieoczekiwanych problemów. Jakby ktoś z innego świata chciał mi powiedzieć: „Nie przerywaj, kontynuuj, dojdź do prawdy”. Czy po tym wszystkim tę sprawę można było zostawić bez odpowiedzi? Chyba nie.
--
http://www.kdpowiesci.republika.pl/
Artykuł był niegdyś opublikowany w "Co słychać", ale ja za niego nie otrzymałem wynagrodzenia, toteż zachowuje sobie prawo do publikacji.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl